Eledhel
Nowicjusz
Dołączył: 27 Cze 2010
Posty: 51
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 23:03, 27 Cze 2010 Temat postu: Eledhel |
|
|
- Imię postaci: Eledhel
- Klasę postaci:Mnich
- Rasę postaci: Lacert
- Obecny poziom: 62
- Powód dla którego postać chce wstąpić do Zakonu Smoka: Dość się nasiedziałem w dobrych cukierkowatych gildiach. Doszedłem do wniosku, że nadszedł czas na zmiany.
- Doświadczenie w wojownikach ( poprzednie Gildie itp. ) Gram od III Ery. Wcześniejsze gildie to (Wcześniejsze ery): PMC, GWN, HSP, kiedyś tworzyłem gildię (dość cienką) Szwadron Śmierci i parę innych, których nazw już nie pamiętam.
- Czy chce się brać udział w klimatycznej stronie Zakonu Smoka: Tak jak najbardziej.
Historia postaci:
Urodziłem się pod górą, w podziemnej jaskini jak wszyscy przedstawiciele mojej rasy. Jestem Lacertem. Jestem także Najwyższym Kapłanem Rah'aliel'a mego klanu. Ojciec chciał żebym został strażnikiem osady ale mi się nie uśmiechało stać dzień i noc na straży wioski. Chciałem przygód, chwały! Rozpocząłem nauki u starego Wysokiego Kapłana, którego imię brzmiało Eledhel. Jest to potężne imię, w waszym języku oznacza człowieka żyjącego w harmonii z samym sobą i światem go otaczającym. W ciągu 3 lat nauczył mnie wszystkiego co sam umiał, po czym zmarł w pewnej szczególnie zimnej zimowej nocy. Rada Starszych zadecydowała, że to ja zostanę następnym Wysokim Kapłanem. Wielki to był zaszczyt dla mnie i mojej rodziny. Wyszedłem spod Góry Słońca i udałem się do siedziby klanu.
Nasza społeczność podzielona jest na klany do których należą poszczególne osady. Nazwa siedziby brzmiała Ssith. Gdy dotarłem na miejsce po wielu perypetiach i po dwudziestu latach studiowania zostałem obrany Najwyższym Kapłanem klanu.
Postanowiłem powrócić do mej rodzimej osady i podzielić się z Radą Starszych dobrymi wieściami. Gdy byłem nie całe pół mili od wioski poczułem swąd spalonego drewna i przypalonego mięsa. Ruszyłem biegiem w stronę osady. Wiedziałem co zastanę na miejscu. Wiedziałem z kim moja rasa walczy od wieków. Zakon Rycerzy Rivangoth. Wiedziałem, dlaczego nas tępią. Wiedziałem, do czego dąży mój klan. Wiedziałem bardzo dobrze, że Rada Starszych dąży do powrotu Rah'aliel'a. I byłem z nimi całą moją czarną duszą. Nie pragnąłem niczego bardziej niż powrotu starego boga.
Rycerze przybyli w nocy na parę dni przed mym powrotem wybili całą wioskę w pień. Każdą kobietę, dziecko i mężczyznę. Z całej wioski przeżyłem tylko ja.
Po kilku dniach kiedy otrząsnąłem się z tego co się stało wyruszyłem w drogę. Przebyłem cały Seavran wzdłuż i wszerz. Byłem w Krumsh krainie orków, Lotharis kraju zamieszkałym przez ludzi, byłem także w ojczyźnie krasnoludów - Grimburgii wielkim paśmie potężnych gór. Jednak nigdzie nie zatrzymałem się na dłużej. Wiele ras Seavranu zapomniało o starym bogu, inne pragnęły aby został uwięziony na wieki.
Po wielu latach wędrówek podczas, których robiłem rzeczy o jakich wolę tutaj nie wspominać, zebrałem grupę istot podobnych do mnie, wyznawców Rah'aliel'a. Staliśmy się niejako wielorasowym narodem... Nie naród to za duże słowo. Jakby to nazwać? Stowarzyszenie? Nie... Już mam! Gildia! Tak, stworzyliśmy gildię boga śmierci. Każdy z nas w swym życiu oglądał wiele oblicz śmierci. Patrzyliśmy jej prosto w martwe oczy, śmialiśmy się jej w twarz, a On, nasz Pan wybrała nas abyśmy szerzyli jej kult!
Tak powstał pierwszy Szwadron Śmierci. To było w V erze Seavranu, przedostatniej erze w której Bogowie sprzeciwiali się wojnom. Niestety jeszcze zanim nastał nowy porządek VI ery Szwadron przestał istnieć...
Tak, Szwadron Śmierci został również zniszczony przez wrogów Rah'aliel'a i nie udało mi się go ponownie odbudować dlatego szukam swego miejsca na tym świecie. Doszedłem do wniosku, że warto spróbować w Waszej Gildii. Jaka jest Wasza decyzja?
PS Opowieść trochę nielogiczna i mało spójna ale za bardzo mi się chce spać żebym ją edytował. Zrobię to w najbliższym czasie
Post został pochwalony 0 razy
|
|